Franciszek Cieślak ps. wilczur

Rycerze Wielkiej Polski

Aktualności

Już po zakończeniu II wojny światowej na ziemiach polskich nadal trwały walki o niepodległość i suwerenność Polski. Żołnierze polskiego podziemia walczyli nie rok czy dwa, ale kilkadziesiąt lat. Najdłużej przeciwko sowieckiemu okupantowi walczyli żołnierze podziemia narodowego i najdłużej się ukrywali przed komunistycznym aparatem represji.

Komuniści pojmanych żołnierzy skazywali na kary śmierci i wieloletniego więzienia. Niektórzy na wolność wyszli dopiero w latach 70. XX wieku. Zarówno sowieci jak i polscy komuniści najzajadlej zwalczali żołnierzy podziemia narodowego z Narodowych Sił Zbrojnych i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Nigdy nie wybaczyli im, że bezpośrednio wskazali ich jako wroga suwerennej Polski i ośmielili się podnieść na nich rękę.

Andrzej Kiszka ps. „Dąb” został ujęty w wyniku zdrady podczas akcji grupy operacyjnej SB-ZOMO w dniu 31 grudnia 1961 roku. „Dąb” nie był ostatnim aresztowanym żołnierzem NSZ/NZW. W 1963 roku komuniści ujęli por. Czesława Czaplickiego ps. „Ryś”, a w 1966 Józefa Czerniewskiego ps. „Rafał”.

Franciszek Cieślak ps. „Wilczur”.

Ze wszystkich żołnierzy podziemia narodowego najdłużej w komunistycznych więzieniach był przetrzymywany Franciszek Cieślak ps. „Wilczur”, „Szatan”, „Franek”, żołnierz AK, ROAK, NZW z północnego Mazowsza. W okresie PRL spędził w kazamatach łącznie 21,5 roku. Trzykrotnie komunistyczny sąd skazywał go na uwięzienie. Podczas przesłuchań i pobytu w więzieniach był wielokrotnie torturowany. Czerwoni oprawcy wyłamali „Wilczurowi” wszystkie palce, tak że dłonie miał wygięte do końca życie w drugą stronę. Zapytany po latach, co by zmienił w swoim życiu i czy postąpił by tak samo, odpowiedział:

Nic bym nie zmienił, tylko bym był ostrożniejszy i nie dał bym się złapać.

Porucznik Kazimierz Poray-Wybranowski ps. „Kret”, wybitny oficer AS NSZ, w komunistycznych kazamatach przebywał 18 lat (1952–1970). W swoich wypowiedziach zadaje kłam opiniom, że niewielu Żołnierzy Wyklętych przebywało w więzieniach po 1956 roku. Oficer NSZ z północnego Mazowsza płk Stanisław Borodzicz ps. „Wiejski”, „Wara” po latach stwierdził:

Wielu z nas ginęło na placu boju dlatego tylko, że chcieliśmy być wolnym narodem, chcieliśmy żyć i pracować dla wolnej Ojczyzny. Brzydziliśmy się zdrady i zakłamania, nie pójdziemy nigdy na usługi obcego mocarstwa, chcemy swoje rodziny widzieć szczęśliwe, a dzieci i wnuki nasze wychowywać w etyce katolickiej na dobrych Polaków. Takimi pozostaniemy do końca naszych dni.